Z danych Eurostatu z 2018 r. jasno wynika, że aż 21,2% naszego domowego budżetu wydajemy na mieszkanie i opłaty z nim związane. Widać tu wyraźnie tendencję zwyżkową, ponieważ wg danych GUS z 2016 r.- wydatki na mieszkanie i energię średnio pochłaniały 20,1% naszych miesięcznych środków. Zatem zasadne wydaje się pytanie, co zrobić żeby wydawać mniej? Dach nad głową mieć musimy, ale z energią elektryczną możemy trochę powalczyć.

Sposoby na światło

Istnieje kilka znanych wszystkim sposobów na zaoszczędzenie energii elektrycznej. Podstawowy, który od zawsze był powtarzany dzieciom, to wyłączaj światło, jeżeli wychodzisz z pokoju. I to faktycznie działa. Niestety nie każdy taki nawyk zdołał w sobie wyrobić. Z pomocą przychodzi nowoczesna technika, mianowicie czujniki ruchu. Znalazły zastosowanie w wielu urządzeniach, ale w naszych domach i firmach najczęściej spotykamy plafony czy też kinkiety ze wbudowanymi czujnikami ruchu. Niewiarygodnie ułatwiają nam życie codzienne, szczególnie jeżeli zamontujemy je w miejscach, przez które w ciągu dnia często przechodzimy i zapominamy wyłączyć światło, bo przecież za chwilę tam wrócimy. Przedpokój, korytarze na piętrach, toalety, garderoba- wszędzie tam doskonale sprawdzą się urządzenia z czujnikami ruchu. W rozliczeniu miesięcznym prawdopodobnie nie zauważymy różnicy, ale gdy podliczymy wydatki w skali roku- oszczędności mogą być na poziomie kilku procent. A oszczędność stresów w przypominaniu dzieciom i małżonkowi „Zgaście to światło!!” jest bezcenna.

W miejscach, w których nieefektywne jest montowanie oświetlenia z czujnikiem ruchu, jak np. salon czy kuchnia, należy zadbać o wymianę żarówek na energooszczędne. Koszt wymiany wszystkich za jednym zamachem może nieco przygniatać, jednak zwraca się niewątpliwie. Ważne jest też to, że lampy ledowe mają na nas neutralny wpływ w porównaniu do lamp żarowych, które emitują promienie ultrafioletowe.

Ciekawym rozwiązaniem, które pozwoli nam zatrzymać nieco środków w kieszeni jest instalacja sterowników. Możemy za ich pomocą sterować oświetleniem w całym domu. Zalety takiego rozwiązania to przede wszystkim wygoda. To niewątpliwie. Ale również oszczędność. Mając pod kontrolą wszystkie źródła światła na posesji jesteśmy w stanie na bieżąco gasić i zapalać lampy w domu lub ustawić harmonogram działania wybranych urządzeń, co sprawdza się szczególnie w przypadku oświetlenia ogrodu czy ścieżki wjazdowej, wejścia do domu. Ale sterownikami możemy obsługiwać właściwie każde urządzenie elektryczne, jeżeli tylko znajduje się w zasięgu sieci Wi-Fi.

Ciepło-zimno

Używając adapterów gniazda Wi-Fi możemy właściwie każde urządzenie zamienić w smart i sterować nim zdalnie. Sprawdza się w przypadku włączania i wyłączania wentylatorów, klimatyzatorów czy przenośnych grzejników. Pobór mocy takich urządzeń jest duży, stąd zdalna kontrola nad nimi jest niezwykle wygodna i pozwala zaoszczędzić kilka złotych.

Pożeracze prądu

Najbardziej „energożerny” sprzęt w naszym domu to z pewnością lodówka. Nią sterować nie możemy, niestety wciąż musi być na stałe podłączona do źródła zasilania. Ale warto uświadomić sobie, co sprawia, że generuje tak duże koszty energetyczne. Najwięcej płacimy, kiedy otwieramy lodówkę, gdy w urządzeniu załącza się sprężarka. Wtedy zużycie prądu gwałtownie skacze do góry.

Poza tym częste otwieranie lodówki na dłuższą chwilę zastanowienia sprawia, że z urządzenia ucieka ciepło, częściej włącza się sprężarka, żeby uruchomić chłodzenie. Nie róbmy tego, a będziemy płacić mniej. Wprawdzie korci nas, żeby zrobić wielkie zakupy raz na dwa tygodnie i wypełnić lodówkę po brzegi, ale nawet jeżeli w jakieś promocji zaoszczędzimy kilka groszy na promocji jogurtów, to stracimy je w rachunkach za prąd. Lodówka z pełnym wsadem pobiera zdecydowanie więcej energii niż przy umiarkowanym zapełnieniu. Posiłkując się eksperymentem przeprowadzonym przez Morizon, średniej klasy lodówka w umiarkowanych warunkach zużywa rocznie ok. 210 zł. Ale każde dodatkowe włączenie sprężarki i kolejne zakupy sprawiają, że rachunki szybują w górę.

Mit telefonów i ładowarek

Choć odłączanie od prądu nieużywanych urządzeń jest chwalebnym przyzwyczajeniem, to pozostawienia w kontakcie ładowarki nie spowoduje w naszym budżecie gwałtownego tąpnięcia. Podobnie rzecz ma się z pozostawianiem TV w trybie „stand by”. Z tego tytułu roczne oszczędności plasują się na poziomie kilkudziesięciu do kilkuset groszy. Taki nawyk ma swoje ekonomiczne uzasadnienie, jeżeli będziemy go konsekwentnie stosowali przy każdym urządzeniu. Zaopatrując się w listwę z wyłącznikiem możemy za jednym zamachem wyłączyć ładowarki do telefonów, laptopa, drukarki i innych urządzeń biurowych. Sprawdzi się także w kuchni, ukryta za listwą na blacie lub przymocowana pod wyspą kuchenną, pomoże nam rozprawić się z mikserem, grillem, czajnikiem elektrycznym itp. Tą samą funkcję spełni adapter Wi-Fi, dodatkowo gdy zdarzy nam się zapomnieć wyłączyć żelazka, nie musimy wracać do domu. Wystarczy użyć smartfona.

Przeczytaj również